Kuszanie w Kirgistanie, cz. 2

Jest taki kraj, gdzie słońce wschodzi o poranku, a turystów gotuje się w rosole. To Papua-Nowa Gwinea. Jeśli macie melodię, możecie skoczyć tam na wczasy, my zasię odwiedziliśmy Kirgistan.


Nie chcemy was wnerwiać, że się wozimy po stepach, co akurat nie wymaga góry hajsu, ale jak ktoś uprawia pocztówkowe wakacje na Dominikanie, to może mieć gula na punkcie stylówy. Dlatego pomówmy dzisiaj strikte o kuszaniu.

Kuszanie to starodawny kirgiski zwyczaj, polegający na wkładaniu do ust jedzenia i powolnym jego przeżuwaniu. W Polsce mówią na to jedzenie – ale, jak to mówią, co kraj, to jedzenie. W Kirgistanie jedzenie jest bardzo słuszne. Kusza się głównie barana, a także krowę z koniem przekładane jakiem, panierowane w kobylej serwatce. Pisaliśmy o tym ostatnio – siedem miesięcy temu. Reasumując, nie da się tego kuszać, bo kopytka utykają w zębach, z mięska można robić koła do kamaza, a serwatka robi w kiszkach niezłą Fukushimę.


Kuszać się nie da, ale jeść coś trzeba, więc contra spem spero i jak człowiek pokusza główką, to zawsze w czymś zanurzy zęby. Bardzo klawym tematem do zanurzania jest przykładowo rybka. Rybka to istota z krwi i ości, zawiera także płetwy oraz specyficzny zapach. Kto preferuje, może się natrzeć, a następnie emablować damy. Kto drży na myśl o omega-3, może rybkę wkuszać – zgodnie z wolą mamy. Rybkę można użyć także do policzkowania przeciwników politycznych, dziś jednak oderwiemy jej łeb i wpijemy w nią zęby – co podsuwa nam kolejny sposób na dialog z przeciwnikami politycznymi.


Wolimy jednak unikać wojennej retoryki i dbać o przyjaźń między narodami. Z tą intencją wbijamy do namiotu zasiedlonego przez radę starszych. Radzie przewodniczy najmłodszy w towarzystwie burmistrz miasta Tjup, który dorobił się namiotu na ustawionych przetargach na dostawę elektrycznych owiec. Rada wie, że my wiemy, ale dla celów wizerunkowych demonstruje czyste ręce. By rozmyć ewentualne wątpliwości, sugerujemy dezynfekcję.


Kirgiz nie muzułman, dezynfekcję lubi, jednak w międzyczasie CBA zwija namiot, więc burmistrz zaprasza na pobliski murek w celu oczyszczenia się z zarzutów. Zapada kurtyna.

Cenniczek:
1. Rybka – 3 zł
2. Wizytacja w jurcie – na koszt kirgiskich podatników

Dodaj komentarz