Malinka, malinka, malinka maja – śpiewają bracia Rosjanie, gdy zakąszą pikla pod stakana. Potem oczywiście idą wysadzić jakąś remizę, ale i myśmy nie takie psikusy robili w harcerstwie. Ech, młodości ulotna! Ach, wina Komandos! I pierwsze listy gończe za przestępstwa podatkowe! Co było, nie wróci – ale uszy do góry, dziatwa. Dziś mamy dla was cud malinę, zdrowszą od wątróbki, słodszą od merlinek.
Czo eto takoje? – spytacie kokieteryjnie. Eto takoje smacznoje, że jak ktoś was z tym zobaczy, to wam buchnie i zaryczy „MOJE!”. Dlatego zawsze dobrze mieć przy sobie jakiś granat, bo na mieście nie brakuje różnych ananasów. Granaty można kupić targiem na Kleparzu, po lewo jak się wchodzi, obok ananasów.
Dzisiejszy przepis wyjątkowo obejdzie się bez amoniaku, pojawi się natomiast gorzała. O, męty z okolicy już lecą, bo nas czytają na tabletach w nadziei na okrawki. Poza tym, umówmy się, DNK to nie biuletyn Pałacu Radziwiłłów, tylko gangsta rap o upiorach codzienności. Także zapraszamy wszystkie panie w przedziale wiekowym 18–21 do wspólnej fotki na tle kuchenki i lecimy z gorzałą.
Gorzałę oczywiście piją męty, a gorzałe to już w ogóle jakiś agieh, my natomiast pijemy brandy. Brandy to jest alkohol przez duże by i w ogóle podryw jak na bentleya. Tym bardziej że bułgarska Pliska za 30 zeta na alkoholowym w „Kefirku” kosztuje fortunę. Z tym że Pliska jest najmniej istotną częścią dzisiejszego delamezą, ale na dowcipach o chlaniu można zbudować porcję wielopiętrowego humoru. Wódka, wódka, hej, hej, hej, wódka, wódka, wino, klej. LOL, nie?
No to nabierzcie w łapki wiórków kokosowych i natrzyjcie sobie buzie. Kiedy wszystko jest już fest, trza usunąć z ścian az best, zmlemleć migdał oraz orzech, z koko zrobić proszek młynkiem marki Boschek i tym miksem nadziać rożek. Jaki rożek? No właśnie też nie za bardzo jarzymy. To inaczej, kurde szynka. Migdał, orzech, wiórki – cyk do młynka. Odpalamy, mlemy-mlamy, wsypujemy do miseczki, dolewamy brand-wódeczki, dostarczamy tam maliny – i dzwonimy po dziewczyny.
Nad kuchnią zapada kurtyna. Słychać ewentualnie odgłosy.
Aha, koko kupujemy obok ananasów na Kleparzu. W depozycie policyjnym nie szukajcie – wszystko zjedli.
Cenniczek:
1. Wiórki (1 kg) – 18 zł
2. Pliska (0,5 l) – 30 zł
3. Maliny (0,5 l) – 7 zł
4. Migdały (1 kg) – 45 zł
5. Orzech włoski (1 kg) – zbierany